poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Co z kontraktem dla Kenny'ego?

Czy doczekamy się przedłużenia umowy z Kennym? To pytanie pojawia się chyba na ustach wszystkich kibiców Liverpoolu. Od momentu zmiany menedżera z Hodgsona, który nie miał pomysłu na drużynę, na Dalglisha, który zna klub ‘od podszewki’ i zrobi wszystko, by ten znalazł się na szczycie, The Reds grają zupełnie inaczej.

18-krotni mistrzowie Anglii zaczęli grać tak, jak na mistrzów przystało. Podopieczni Dalglisha prezentują szybki i bardzo przyjemny dla oka futbol, czy właściciele to widzą? Nie wiem, mam nadzieję, że tak. Od momentu przybycia Króla, The Reds wspięli się z 13 miejsca, na szóste i tracą zaledwie trzy punkty do piątego Tottenhamu, z którym zapewne stoczą na koniec sezonu batalię o grę w Lidze Europy.

Moim zdaniem Król zasługuje na jak najszybsze podpisanie długoterminowej umowy, bo jeśli nie on, to któżby inny miałby wyciągać Liverpool z tego bagna, w które wpadł on w ostatnich dwóch latach zupełnych niepowodzeń.

Któż inny miałby pomóc w zdobywaniu trofeów, których na Anfield nie było już od 5 jakże długich lat. Taki klub zasługuje na zdobywanie pucharów, bo jak powiedział kiedyś Roy Evans – „Anfield bez europejskich pucharów, to jak bankiet bez wina”. To samo tyczy się zdobywania trofeów, których klub potrzebuje, jak człowiek wody.

Kolejnym argumentem za, jest to, że Dalglish będzie starał się, jak nikt inny, by klub powrócił na sam szczyt, by po raz pierwszy od 1990 roku sięgnąć po tytuł mistrza Anglii, którego kibice na Anfield nie mogą się doczekać i bez Kenny’ego, będą zapewne musieli czekać dalej…

W tym momencie pojawia się kolejne bardzo ważne pytanie… Jeśli nie Dalglish to kto?

Obecnie na ‘rynku’ nie ma zbyt wielu menedżerów z wolnym statusem, czyli takich, którzy są do wzięcia, a nikt z nas nie chce z pewnością oglądać kolejnego trenera pokroju Hodgsona, nie ubliżając Anglikowi.

W prasie pojawiały się pogłoski, że idealnym następcą Kenny’ego mógłby być Andre Villas Boas z FC Porto. Menedżera tego okrzyknięto nawet nowym Mourinho, jednak jak na razie nie widzi mi się on na stanowisku bossa LFC. Po pierwsze nie osiągnął żadnego znaczącego sukcesu na arenie międzynarodowej z obecnym klubem, a zwycięstwo w rozgrywkach Ligi Portugalskiej do specjalnie szczególnych nie należy. Być może uda mu się wygrać w tym roku Ligę Europy, w której o finał walczyć będzie z hiszpańskim Villarrealem.
O innych kandydatach na razie, ‘ani widu, ani słychu’. Jeśli już jednak właściciele nie zdecydują się zakontraktować na dłużej Dalglisha lub co gorsza, sam Kenny im odmówi, ponownie znajdziemy się w kropce.

Nowy menedżer, to nowa myśl szkoleniowa, a co za tym idzie – po raz kolejny potrzeba dłuższej chwili, by wprowadzić swoją taktykę i metody szkolenia do kadry tak, aby sprzyjały one piłkarzom.

Jeżeli więc FSG nie zdecyduje się na podpisanie umowy z „Królem Kennym”, Liverpool mogą czekać kolejne lata gry o mistrzostwo, która będzie kończyła się porażką i walką o czwarte miejsce, które może zagwarantować grę w elitarnej Lidze Mistrzów…

Czas ruszać...

Nadszedł czas, w którym postanowiłem otworzyć bloga... Dotychczas publikowałem swoje teksty na łamach własnego serwisu, jakim jest LFCPoland.com, teraz jednak postanowiłem to zmienić i poprowadzić własny dziennik ze swoimi tekstami...

mam nadzieję, iż moje pióro zainteresuje niejednego czytelnika, a blog będzie naprawdę ciekawy.